Tradycyjnie szybka sesja urodzinowa
On
Odchodząc od tematu wakacji, powrócę na chwilę do sesji urodzinowej, o której ostatnio wspomniałam. No więc nie do końca miałam ochotę ją zrobić, bo zwyczajnie zmęczył mnie odrobinę temat korzystania z aparatu 🙂 Ale ponieważ dzieci zmieniają się dość szybko, a urodziny są tylko raz w roku, postanowiłam zebrać wszystkie siły i upamiętnić upływający czas. Możliwe, że udało mi się to tylko dlatego, że pierwszy raz wystawiłam na stół gotowy tort, w dodatku zakupiony w cukierni. O zgrozo! Zaoszczędzoną w ten sposób energię poświęciłam na bardzo szybką sesję w ogrodzie. I choć tortu nie dało się zbyt wiele zjeść, bo był zrobiony głównie z cukru, to myślę, że ostatecznie była to nie najgorsza decyzja. Tort chociaż na zdjęciach prezentował się zacnie.
Tak więc po krótkim przyjęciu z okazji Helenkowych urodzin (Ludwikowe, z domowym tortem były już marcu) chwyciliśmy wielki balon i ruszyliśmy w kierunku największych drzew w ogrodzie, które miały stać się tłem do naszych zdjęć. Podobnie jak w przypadku większości zdjęć rodzinnych, wykorzystałam obiektyw 50 mm i przysłonę 3.2 – 4.0. Trochę pokombinowaliśmy z blendą, ale nie jestem pewna, jak ostatecznie została użyta przez mojego wiernego asystenta. Możliwe, że nawet nie była potrzebna, bo w godzinach popołudniowych światło jest piękne i efekty są zwykle bardzo dobre. I jak zapewne zauważysz, udało nam się obcykać zdjęcia obojga tym samym balonem 🙂
Na zakończenie napiszę raz jeszcze, że warto robić dzieciom zdjęcia chociaż raz w roku, bo fajnie się je ogląda po latach 🙂
W.