Jeszcze raz ogrody!
On
Podobno na blogu nie wypada pisać „Dawno mnie tu nie było„, tak gdzieś czytałam, ale skoro to prawda, to będę odważna i wyznam – naprawdę dawno mnie tu nie było, oj dawno 🙂 Nie wiem, czy moja blogowa nieobecność została odnotowana, ale jeśli tak, to już spieszę z wyjaśnieniem. Jak sama nazwa wskazuje, to miejsce przeznaczam do opisywania tego, co robię, gdy mam wolne. No więc wolnego dawno nie miałam. A jak już miałam, to przeznaczałam na zaspokojenie podstawowych potrzeb 😉 Zdjęć komercyjnych zrobiłam od stycznia tyle, że z trudem sięgałam po aparat w czasie rodzinnym. Zdobyłam się na cyknięcie kilku w święta i z okazji urodzin dzieci, bo wiedziałam, że później będę tego żałowała. I w zasadzie tylko dlatego.
Ale na szczęście nadszedł moment, kiedy mogłam trochę odetchnąć. Chcąc powtórzyć bardzo udane wakacje sprzed roku, wyruszyliśmy ponownie do Kołobrzegu. I znowu wybraliśmy dość nietypowy czas jak na nadbałtycki wyjazd, tym razem początek czerwca. Liczyliśmy się z tym, że będzie chłodno, ale urlopu potrzebowaliśmy już tak bardzo, że szybko zaakceptowaliśmy tę myśl. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy niedługo przed wyjazdem okazało się, że zapowiada nam się całkiem niezła pogoda. Ostatecznie został nam ofiarowany tydzień bez deszczu, z pięknym słońcem i tylko czasami chłodnym wiatrem. Większą część wyjazdu spędziliśmy na plaży! Szok i niedowierzanie! Całe szczęście, że był jeden odrobinę zimniejszy dzień, bo skłoniło nas to do wyprawy do Ogrodów Hortulus. Byliśmy tam już rok temu, jednak tylko w jednej z części (Ogrody Hortulus Spectabilis), o której pisałam tutaj: Bardzo wyjątkowe ogrody. Tym razem odwiedziliśmy Ogrody Tematyczne Hortulus.
Jest to część trochę mniejsza od tej sprzed roku, jednak również bardzo ciekawa i warto zobaczenia. Pasjonaci ogrodnictwa na pewno zachwycą się bogactwem roślin, różnych kwiatów i drzew. Przyznam, że dla mnie to przede wszystkim ładne tło do zdjęć, a o nazwach, gatunkach itp. nie mam zielonego pojęcia. Przyjemnie było jednak pospacerować, pooglądać, powąchać i poleżeć na hamaku. Jednocześnie przełamałam lekką niechęć do aparatu i zrobiłam trochę zdjęć. Nie dołączam obszernego opisu, bo zdjęcia mówią same za siebie.
Na koniec muszę wspomnieć, że warto przed przyjazdem do Ogrodów coś zjeść, bo w Ogrodach Tematycznych bar oferuje niezbyt smaczne jadło. Ból brzucha po zjedzonym niby grillowanym serze camembert towarzyszył mi dość długo…
W.
PS. Już wkrótce ciąg dalszy opowieści i moje ulubione zdjęcia z plaży!