Zabawa na śniegu prawie jak morsowanie!
On
Zdjęcia ze śniegu są dziś prawie tak pożądane jak te z morsowania! A ponieważ nie lubię się aż tak katować, ale jednocześnie cenię sobie podążanie za internetowymi trendami ;), ochoczo wyruszyłam z dzieciarnią na pierwszy porządny śnieg tej zimy. Tak jak wszyscy, długo na niego czekaliśmy. Więc gdy o poranku mym oczom ukazał się piękny, biały krajobraz, wiedziałam, że inaczej być nie może. I choć moje wrażliwe na mróz palce lekko przymarzały, dzielnie rejestrowałam radość z zabawy w tej wyjątkowej scenerii.
Nie obyło się bez kłótni i płaczu, bo za mocno, bo po twarzy, bo zabrał pigułę… Ale ogólnie było fajnie i dzieci zrobiły się odrobinę spokojniejsze po takim wytraceniu energii, co w dzisiejszych czasach szczególnie warte jest zachodu.
Jeśli chodzi o samo robienie zdjęć i sprawy techniczne, nie zaskoczę Cię specjalnie. Nie chcąc ryzykować utraty części sprzętu w zaspie śnieżnej, zdecydowałam się wziąć tylko jeden obiektyw, najlepszą do tego celu pięćdziesiątkę. Niepotrzebnie nałożyłam na nią filtr polaryzacyjny, bo zrobiło mi się trochę za ciemno i nawet w świetle dziennym był problem ze zrobieniem zdjęć na wystarczająco krótkim czasie, żeby krasnale wyszły nieporuszone w trakcie szaleństw. W przypadku zdjęć ich obojga staram się nie schodzić poniżej przysłony 4.0, jeśli chcę, aby oboje byli mniej lub bardziej ostrzy, więc pozostało mi operowanie czułością, którą co chwilę musiałam zwiększać. W przypadku zdjęć na śniegu muszę wspomnieć o czymś, co dawno temu, kiedy jeszcze niewiele wiedziałam o fotografowaniu, sprawiało mi największy problem. Zdjęcia wtedy zawsze wychodziły mi za ciemne, a śnieg brudny. W czasach kiedy miałam do dyspozycji 24 lub 36 klatek i wywołanie zdjęć zależało wyłącznie od pracowników laboratorium, miało to ogromne znaczenie, bo zdjęcia wychodziły po prostu kiepskie. Teraz można zrobić niemal wszystko na etapie postprodukcji, więc nie wiem, czy ktoś jeszcze się tym przejmuje. Ale jeśli tak, to warto wiedzieć, że standardowo ustawiony pomiar światła w aparacie stara się wszystko „wyrównać”. Jeśli „widzi”, że jest wszędzie biało, odbiera to jako jasność i tak wpływa na ustawienia aparatu, żeby tę całą scenę przyciemnić, żeby właśnie wyszło szaro. Mnie to jakoś nie satysfakcjonuje 🙂 Więc jeśli masz możliwość wprowadzenia korekcji ekspozycji, czyli poziomu naświetlenia zdjęcia, to ustaw ją na przykład na +1 i zobacz efekty. Możliwe, że trzeba będzie to jeszcze zmieniać kilka razy, ale z pewnością z takim ustawieniem zdjęcia na śniegu będą już znacznie wierniej odzwierciedlały rzeczywistość. Ja lubię widzieć w aparacie obrazy prawie docelowe. Oczywiście, że trochę je później poprawiam, minimum to zwiększenie kontrastu. Jednak lżej mi na sercu, gdy wiem, że nad tym panuję i nie zrzucam na komputer zdjęć bardzo niedoskonałych. Jeśli masz tak samo, poeksperymentuj z ustawieniami aparatu. I dobrej śnieżnej zabawy Ci życzę!
W.