Plaża przy czerwonej rzeczce
On
Wracając do zdjęć plażowych, podejmę dzisiaj temat „sesji zaplanowanych podczas wyjazdu„. Jeśli o nie chodzi, to jedyne co wiem jeszcze przed wyjazdem to to, że na pewno takie zdjęcia będę chciała zrobić, ale jak dokładnie będą wyglądały decyduję dopiero na miejscu. Na ostatni wyjazd jak zwykle zabrałam trochę niebieskich ubrań, część z motywami marynarskimi lub morskimi, bo takie zawsze pasują. Natomiast co do reszty czekałam, aż pojawi się wizja. Każdego dnia rozglądałam się po plaży, na której akurat byliśmy, żeby znaleźć miejsce idealne. Raz już byłam blisko, bo na jednej z nich objawiły nam się piękne kosze do siedzenia. Nie byłam jednak wtedy zbytnio przygotowana do zdjęć, więc odpuściłam w nadziei, że jeszcze tam wrócimy. Tak się jednak nie stało, bo wybieraliśmy przez kolejne dni miejsca, na których dzieci będą się dobrze bawiły, a plaża z koszami coś nie do końca im pasowała.
Na szczęście kilka dni później trafiliśmy w cudowne miejsce, na plażę przy czerwonej rzeczce. Sama rzeczka okazała się dużą atrakcją dla dzieci, które swobodnie mogły się w niej pluskać, bo była płytka i ciepła. Ja natomiast kawałek dalej wypatrzyłam niezwykle fotogeniczne miejsce, które od razu umieściłam na moich zdjęciach oczami wyobraźni. Przy pierwszym podejściu przyjrzałam mu się z bliska i zrobiłam kilka zdjęć detali, ale zapowiedziałam, że wrócimy tam po południu, żeby zrealizować sesyjne plany niedługo przed zachodem słońca. Tak zrobiliśmy. I choć Ludwik nie był zbytnio zmotywowany, to jakoś udało mi się zrobić to, co zaplanowałam. I tak wyszło.
W.
PS. O sesji plażowej planowanej jeszcze przed wyjazdem na wakacje przeczytasz tutaj: Flaming nad Bałtykiem!