Sesja w czasie świątecznego obiadu
On
Tym razem święta były inne niż zwykle. Po raz pierwszy postanowiliśmy zostać we własnym domu, a co więcej zaprosić całą rodzinę do nas. Wyzwanie było ogromne, bo tuż po przeprowadzce, a właściwie jeszcze w trakcie musieliśmy tak wszystko ogarnąć, żeby dało się jako tako kulturalnie siąść do stołu. Po bardzo intensywnych tygodniach ostatecznie udało nam się nowe miejsce doprowadzić do odpowiedniego stanu i choć nie wszystko było dopięte na ostatni guzik, to świąteczny nastrój do nas zawitał. A wraz z nim sporo obowiązków zarezerwowanych dla gospodarzy 🙂 Pierwszy raz prawie nie miałam okazji, żeby złapać fajne, spontaniczne kadry w trakcie uczty, bo nawet jeśli chwila się znalazła, to wolałam usiąść i odpocząć. Sprawę utrudniał mi fakt, że w nowym domu nie przetestowałam jeszcze robienia zdjęć z małą lampą i zupełnie nie mogłam się z nią dogadać. A dość duże zamieszanie niemal pozbawiło mnie umiejętności logicznego myślenia.
Na szczęście udało się zrobić coś, czego w czasie świąt wcześniej się nie podjęłam. W pierwszy dzień przyniosłam do salonu lampę studyjną, statyw, wielki softbox i zrobiłam mały plan zdjęciowy na tle „znanej” już granatowej ściany. Zebrałam siły, bo rodzina zadbała o stroje jak nigdy 😉 – od prostych, czerwonych kreacji po bardzo świąteczne swetry. Wyglądali uroczo 🙂 I tak też wyszli na moich zdjęciach. Niniejszym przedstawiam rodziców mych, siostry, szwagra i siostrzeńców! Dzieci już znacie, mąż chyba miał już dosyć sesji 😉
No dobra, żeby nie było, że tylko męża nie ma. Zdjęcie z sesji przedświątecznej, wcześniej nie publikowane, bo jakoś tak niewyraźnie wyszliśmy. Ręką sąsiada robione 🙂 Statyw gdzieś zniknął w czasie przeprowadzki.
W.