Poszukiwanie królika w Rozalinie
On
Kolejne dziwne święta za nami, podobnie jak te zeszłoroczne – bez towarzystwa całej rodziny. Rok temu trudno było nam się odnaleźć w nowej rzeczywistości, więc w czasie świąt wielkanocnych byliśmy lekko zmieszani. W tym roku mi osobiście towarzyszyły już inne uczucia, więcej smutku, zmęczenia i zniecierpliwienia. Na szczęście jeszcze nie całkowitej rezygnacji. Ogólnie nie mogę narzekać, jednak ta świadomość, że trwa to już ponad rok jest delikatnie mówiąc przygnębiająca. Chcąc jednak dalej walczyć, również w tym roku postanowiliśmy trochę poudawać. Rodzinie i przyjaciołom wysłałam własnoręcznie zrobione kartki, a dzieciom postanowiłam zrobić szybką sesję świąteczną. Nie było to łatwe, bo coś wisiało w powietrzu. Ostatecznie zakończyliśmy z jednym dość ładnym zdjęciem, które tutaj prezentuję.
Ponieważ znudziło nam się to ciągłe świąteczne leżenie, w poniedziałek wyruszyliśmy na poszukiwanie wielkanocnego królika do parku przy Pałacu Rozalin. Było fajnie, ale ostatecznie okazało się, że królik ciągle siedział u nas w domu 😉 Mimo wszystko warto było wyjść, zmienić otoczenie, pochodzić sobie wśród drzew, a na koniec przysiąść prawie w restauracji, żeby zjeść małą przekąskę i wypić kawę.
Cała atrakcja polegała na spacerowaniu wzdłuż ścieżek i „zaliczaniu” kolejnych stacji. Doceniłam to już przy trzeciej, kiedy Helenka zaczęła opadać z sił (to jeden ze skutków epidemii – dzieci odzwyczaiły się od jeżdżenia na wycieczki i zwiedzania). Informacja, że za chwilę dojdziemy do kolejnej atrakcji skutecznie podtrzymywała energię. I tak drepcząc przez cały park wróciliśmy do pałacu, gdzie dzieci zostały nagrodzone czekoladowymi jajkami.
Podobne spacery są organizowane również w zwykłe weekendy. W ramach opłaty za wejście na teren parku otrzymuje się coś smacznego do jedzenia i można sobie tam swobodnie pochodzić. I choć nie jest to tania rozrywka, biorąc pod uwagę fakt, że zwykle wejście do parków jest bezpłatne, to warto do Parku w Rozalinie choć raz zajrzeć. Na zachętę dodam, że bywają tam różne sławy, a jedna z nich ratowała nawet kiedyś swojego buldożka, który wpadł do stawu. Na szczęście z powodzeniem 🙂
W.