Tańcząca z mewami
On
Zgodnie z obietnicą przechodzę do kolejnego punktu na mojej liście kategorii zdjęć plażowych. Tym razem „sesje spontaniczne„. Nazwałam te zdjęcia wielkim słowem „sesje”, ale chodzi tak naprawdę o zdjęcia pozowane lub przeze mnie aranżowane. Pomysł na nie pojawia się dosłownie chwilę przed zrobieniem i zwykle jest efektem połączenia kilku warunków, np. pięknego światła, wyjątkowego miejsca, ciekawego zdarzenia lub po prostu dobrej atmosfery. W momencie gdy pojawia się myśl, że jest szansa na zrobienie dobrego zdjęcia, albo proszę rodzinę o zapozowanie w wybranym miejscu albo o wejście w jakąś sytuację i naturalne poruszanie się, w które co jakiś czas ingeruję. Myślę, że lepiej przekażę co mam na myśli pokazując przykłady takich zdjęć. A podczas ostatniego wyjazdu nad morze udało się ich zrobić kilka i jak po fakcie zauważyłam, główną ich bohaterką jest Helenka, która wciąż odnajduje się w roli modelki. Ciekawe jak długo 😉
Moją ulubioną sesją spontaniczną jest ta, podczas której Helenka niemal fruwała z mewami czy rybitwami (kto wie jaka jest prawidłowa odpowiedź, niechaj się wypowie). Gdy zobaczyłam tę chmarę ptaków od razu wiedziałam, że to właśnie Helenka musi do nich dołączyć. Miała na sobie tylko strój kąpielowy, lekko niebieski, niezbyt rzucający się w oczy, ale jednocześnie współgrający z otoczeniem. Do tego falujące na wietrze włosy. Długo nie musiałam jej mówić, co chcę uzyskać. Sama pobiegła do ptactwa i dosłownie wtopiła się w tłum. Byłam tak podekscytowana, że większość zdjęć zrobiłam z krzywą linią horyzontu 🙂 Na szczęście wszystko do poprawienia w Lightroomie. A moja radość z tych zdjęć wciąż trwa!
Ptasi motyw pojawił się jeszcze raz innego dnia i na innej plaży. Helenka siedziała sobie na piasku i ładnie wyglądała 🙂 Zatrzymałam ją na chwilę, żeby to uwiecznić.
Na koniec zdjęcie, co do którego miałam wątpliwości jeśli chodzi o zakwalifikowanie do konkretnej kategorii. Trochę myślałam o nim przed wyjazdem, bo motyw latawca chodził mi po głowie już dość długo. Ale nie udało mi się go wtedy kupić. Natomiast nad morzem nabyłam go nieoczekiwanie, tuż przed wejściem na plażę, bo był ładny, tęczowy i tani 🙂 Pomyślałam wtedy o zrobieniu zdjęć i nawet podjęłam jedną próbę tego dnia, ale efekty nie do końca mnie zachwyciły, bo światło było jakieś takie niewyraźne. Ponieważ nie poczyniłam wielkich inwestycji, cieszyłam się, że przynajmniej zabawa była dobra. Okazało się jednak, że ostatecznie zrobiłam zdjęcia takie, jakie chciałam, ale kilka dni później, kiedy zabraliśmy ze sobą latawiec po południu. Plaża była już mało zatłoczona, a światło piękne. Początkowo spodziewałam się, że znowu skończy się tylko na zabawie, ale po delikatnym nakierowaniu moich modeli, osiągnęłam zamierzony efekt. A oto jeden z kadrów.
Już wkrótce ostatni post z serii plażowej. Nie możesz się doczekać ;)? A inne zdjęcia z tych wakacji znajdziesz na przykład tutaj: Flaming nad Bałtykiem!
W.
PS. Zdecydowałam się dorzucić tu jeszcze coś. Zdjęcie, które co prawda nie jest efektem sesji, a jedynie pojedynczym zdjęciem, ale jednak pozowane było. I dość zaskakujące, więc trzeba pokazać je światu 🙂