Flaming nad Bałtykiem!
On
Czy to Bałtyk, czy nie Bałtyk? Podobno nad polskim morzem pogoda niepewna, a ja niemal z każdego wyjazdu przywożę tyle zdjęć z plaży, że później nie potrafię zrobić selekcji. Nie wiem, czy jesteśmy wyjątkowymi szczęściarzami, czy po prostu akceptujemy to, jak jest i korzystamy z każdej słonecznej chwili. Nie inaczej było podczas naszego czerwcowego wyjazdu. Niby przed sezonem, a pogoda wspaniała! Po powrocie zrzuciłam zdjęcia na komputer i okazało się, że nie wiem, co dalej z nimi zrobić. Jest ich po prostu za dużo! Co więcej, wiele mi się naprawdę podoba i szkoda mi ich nie pokazać. Nie chcąc jednak być totalną nudziarą, jakiegoś wyboru będę musiała dokonać i ograniczyć ten przyduży zbiór. Wpadłam na pomysł, aby tym razem podzielić zdjęcia plażowe na kilka kategorii i zaprezentować Ci je w kilku odcinkach. Po pierwsze, dzięki temu będę mogła jasno pokazać, jakie rodzaje zdjęć warto zrobić podczas wakacji. Po drugie, nie będę musiała się aż tak ograniczać i w każdej kategorii zaprezentuję trochę więcej zdjęć. A po trzecie, znacznie ułatwi mi to zadanie 🙂
Spośród wszystkich zdjęć plażowych z ostatniego wyjazdu udało mi się wyodrębnić pięć kategorii:
1. Sesje zaplanowane dużo wcześniej (ogólną koncepcję i strój wybieram jeszcze przed wakacjami, miejsce już w trakcie wyjazdu)
2. Sesje zaplanowane podczas wyjazdu (koncepcję, miejsce i strój wybieram podczas wyjazdu, jednak zwykle mam już przygotowanych trochę ubrań, które pasują do zdjęć nadmorskich)
3. Sesje spontaniczne (miejsce wybrane tuż przed zrobieniem zdjęć, strój zwykle taki, jaki modele mają na sobie)
4. Zdjęcia podczas zabawy i innych aktywności (staram się ingerować minimalnie w to, co się dzieje lub w ogóle nic nie mówić :))
5. Krajobrazy i detale
Trzy pierwsze rodzaje nazwałam „sesjami„, bo są to zdjęcia mniej lub bardziej pozowane, takie, które najpierw mam w głowie, a później w aparacie. W pozostałych dwóch podążam za tym, co się dzieje lub rejestruję to, co widzę ciekawego. Nie jestem pewna, czy tymi pięcioma punktami wyczerpałam temat. Chodzą mi jeszcze po głowie zdjęcia zrobione telefonem, zwłaszcza selfie, bo te nie mieszczą się w żadnym z powyższych rodzajów. Ale ponieważ autoportrety plażowe zrobiłam zaledwie dwa, to może nie warto robić z tego wielkiej historii. Niechaj jednak zwolennicy fotografii komórkowej odnotują, że wspomniałam i o tym i może nawet coś tu zaprezentuję 🙂
A tymczasem podejmę temat pierwszy, czyli „sesje zaplanowane dużo wcześniej„, bo bardzo długo czekałam na zrobienie tych zdjęć. Już rok temu zakupiłam strój, namówiona przez przyjaciółki podczas szalonych zakupów w Luton 😉 Później wybrałam się nad polskie morze, ale okazało się, że nie nadarzyła się idealna okazja do wykorzystania tego uroczego wdzianka. Przewiozłam je więc już dwukrotnie nad morze, ale tym razem miało to większy sens.
Strój flaminga czekał na Helenkę jeszcze kilka dni od rozpoczęcia naszych wakacji. Wiedziałam, że zdjęcia chcę zrobić na pustej plaży, gdy słońce będzie już trochę niżej niż w środku dnia. Różnie to bywa z tą późną porą, często po południu nachodzą chmury i zdjęcia trudno zrobić w takiej formie jak by się chciało. Zależało mi też na tym, żeby wciąż było ciepło, a o to jak wiadomo najtrudniej. Ważne było dla mnie też znalezienia miejsca ciekawego, nie tylko takiego z samym piaskiem, ale też z czymś przyciągającym uwagę i pasującym do stroju. Po kilku dniach dojrzałam do tego, żeby wreszcie zrealizować plan sprzed roku. Helenka cudownie współpracowała, światło było bardzo ładne, ludzi niewielu, a ja zadowolona. A oto efekty naszej sesji (wybrałam kilka ulubionych, choć było ich znacznie więcej).
W.
PS. Ponieważ jestem fanką fotografii plażowej, postów na ten temat znajdziesz u mniej więcej, np. ten: 10 wskazówek, jak zrobić fajne zdjęcia z plaży