Gorąca siódemka, czyli najlepsze przepisy z czasu izolacji
On
Wygląda na to, że niedługo wszyscy się odmrozimy 🙂 Choć zmiany powolne, to jednak widoczne. W miejsce lęku przed epidemią pojawia się lęk przed nowym światem. Wiem, wiem, są odważni, którzy niczego się nie boją 😉 Ale jestem też przekonana, że wiele osób jeszcze nie końca wie jak będzie wyglądało ich życie po całym tym zamieszaniu. I obawiam się, że ja do nich należę. Pociesza mnie jednak fakt, że zawsze mogę sobie coś pysznego upiec, bo mam sporą listę przetestowanych przepisów, które towarzyszyły mi przez ostatnie miesiące. Wiele razy ratowały mój nastrój i umilały nam życie w izolacji. Myślę, że nastał moment, żeby zrobić małe podsumowanie i przekazać Wam najlepsze receptury. Większość z nich znalazłam w internecie, więc nie chcąc powielać treści, po prostu podam linki.
Oto moja gorąca siódemka:
1. Zdecydowanym liderem został cebularz, znany mi od dzieciństwa przysmak z rodzinnych stron. Pierwszy raz zdecydowałam się stworzyć ten lubelski specjał we własnej kuchni. Ku mojemu zdziwieniu, udało się zrobić znacznie lepsze wypieki niż te z lubelskich sklepów. Wychodzą chrupiące, pachnące i wciągające. Moją modyfikacją, podobnie jak w większości przepisów, jest użycie mąki orkiszowej w miejsce pszennej. Jest zdrowsza i znacznie lepiej tolerowana przez nasze brzuchy. Do wypieków polecam numer nie większy niż 700, grubsza może być już zbyt ciężka.
Oto link do przepisu: https://www.kwestiasmaku.com/kuchnia_polska/drozdzowe_wypieki/cebularze/przepis.html
2. Kolejne miejsce przypadło brioszkom. Podobne testowałam już wielokrotnie w czasie ciąży i zawsze zachwycały mnie smakiem. Tym razem wypróbowałam nowy przepis, sprzed ponad wieku. Brioszki wychodzą bardzo delikatne i puszyste. Najlepiej zjeść je póki ciepłe, wbrew temu co się mówi o cieście drożdżowym.
Przepis: https://przepisytradycyjne.pl/brioszki-z-powidlami/
3. Z tej samej kategorii słodkich, drożdżowych wypieków są te smaczne i bardzo proste w wykonaniu bułeczki. Dobre dla wegan, bo bez jajka. Zwykłe mleko można spokojnie zastąpić roślinnym (u mnie owsianym). Jedyną ich wadą jest to, że dżem lubi sobie z nich wypłynąć w trakcie pieczenia, ale i tak cała porcja zostaje pochłonięta tuż po wyjęciu z piekarnika.
Przepis: https://paninadeser.blogspot.com/2016/01/drozdzowki-bez-jajek.html
4. Kolejne wjeżdżają racuchy, prawdziwe, z drożdżami. Do zdrowych przekąsek nie należą, ale co tam! Tutaj też warto spróbować mąki orkiszowej. Mimo że ciasto rośnie godzinę, to robi się je dość szybko i łatwo. Doskonały sposób na przywołanie dziecięcych wspomnień!
Przepis: https://aniagotuje.pl/przepis/racuchy-drozdzowe-z-jablkiem
5. Następny wypiek to całkowita nowość w mojej kuchni – tarta z jabłkami. Zawsze bałam się takich przepisów, bo wydawały mi się szalenie trudne. I niestety to, co wydawało się najtrudniejsze faktycznie takie było 🙂 Ciasta nie dało się rozwałkować po wyjęciu z zamrażarki, więc musiałam je sklejać z małych cząstek. Ale ostatecznie chyba nie miało to większego znaczenia, bo wyszło przepyszne i podobnie jak powyższe pozycje, trzeba było je zjeść od razu, w całości.
Przepis: https://madameedith.com/przepis/tarta-z-jablkami/
6. Kolejna na liście jest baba wielkanocna, która jest najtrudniejszym wypiekiem z całej listy, ale jeśli już wyjdzie, to wynagrodzi wszystkie trudy. Surowe ciasto powinno być dość rzadkie, co zawsze wydaje mi się dość dziwne, więc dosypuję mąkę i dosypuję, aż jest jej za dużo i baba nie wychodzi taka, jak powinna. Ale każdego roku próbuję ponownie, licząc na sukces. Dobrze, że przynajmniej wychodzi ładna, na zdjęcia jak znalazł 😉 Jeśli zastanawiasz się dlaczego uparcie wracam do tego przepisu, to już wyjaśniam. Idealna wyszła, gdy robiłam ją po raz pierwszy i wciąż liczę na powtórkę tamtego spektakularnego efektu.
Przepis: https://www.ciasta.net/babka-szafranowa.php
7. I na koniec jedyne całkowicie zdrowe, ale wciąż pyszne, ciasto bananowe. Przed epidemią to właśnie ono najczęściej gościło na naszym stole. W czasie izolacji moje skłonności do ryzyka wzrosły, stąd tak wiele drożdżowych ciast, a nawet mąki pszennej! Ponieważ jednak czas wyjścia do ludzi nieubłaganie nadchodzi, trzeba wrócić do dawnych zwyczajów.
Przepis:
1. Zblenduj 4 dojrzałe banany, 2 jajka i 3/4 szklanki płatków owsianych.
2. Dodaj: 1/3 szklanki oleju (u mnie z pestek winogron), 1/3 szklanki jogurtu (u mnie bez laktozy), płaską łyżeczkę sody, 4 łyżki mąki gryczanej (takie z dużą górką), 4 łyżki mąki migdałowej (też z górką), 2 łyżki miodu, cynamon (ja daję dość dużo), szczyptę kardamonu, trochę bakalii (u mnie suszona żurawina i kilka pokrojonych daktyli, ale bardzo dobrze pasują pokrojone orzechy, np. pekany). Wszystko wymieszaj łyżką. Jeśli jest dużo bakalii być może nie trzeba aż tyle mąki, warto sprawdzać w trakcie i ewentualnie dodać więcej. Ciasto surowe ma być nie za rzadkie, nie za gęste, takie w sam raz 😉
3. Wlej masę do podłużnej blaszki, wysmarowanej masłem i wyłożonej papierem do pieczenia.
4. Piecz 50 min. w temperaturze 180 stopni. Ten sam przepis można wykorzystać do zrobienia zdrowych muffinów. Ja zwykle robię połowę porcji i piekę 25 minut.
Podsumowanie pyszności w czasie epidemii zakończę informacją, że nie odnotowano znacznego przyrostu mojej wagi 🙂
W.
PS. Zdjęcie wprowadzające przedstawia ciasto z rabarbarem, które, choć bardzo fotogeniczne, nie wpadło na listę siedmiu hitów. Było smaczne, ale nie aż tak bardzo.