Nasze włoskie wakacje – w stronę Wezuwiusza
On
Dzisiaj dla odmiany inny kierunek! W poszukiwaniu słońca zrobiliśmy sobie dwudniową przerwę od Gargano i wyruszyliśmy na drugą stronę buta. Głównym celem był Neapol, a później tak przy okazji również Pompeje. Wejście na Wezuwiusz od razu sobie darowaliśmy w obawie, że skończy się na niesieniu ciężkiej Helenki (nie wypominając!) pod górę.
Zgodnie z planem dotarliśmy do Neapolu, ale ku naszemu zdziwieniu nie było tak pięknie, jak sądziliśmy. Dłuższą chwilę przedzieraliśmy się przez setki samochodów, jeszcze dłuższą szukaliśmy miejsca parkingowego w centrum miasta. Od razu tego pożałowaliśmy, bo podobno do Neapolu w żadnym wypadku nie należy jechać autem. Niestety przekonaliśmy się dopiero na miejscu. Udało nam się znaleźć super drogi parking u miejscowych chłopaków, którzy po wzięciu od nas 30 euro i kluczyków na przechowanie, odprowadzili nas do hotelu. I tu znowu szok, bo aż do momentu wejścia przez drzwi naszej noclegowni nie wierzyliśmy, że coś dobrego nas spotka i że w ogóle wyjdziemy z tej wycieczki cało. Na szczęściu po pokonaniu kilku uliczek cuchnących rybą naszym oczom ukazał się bardzo porządny apartament, w którym następnego dnia zjedliśmy przepyszne śniadanie.
Sam Neapol nie zachęca również do spacerów, a tym bardziej z dwójką małych dzieci. Co kilka sekund trzeba było ich chować, żeby nie stracili życia pod kołami jednego z miliona skuterów szalejących po bardzo wąskich uliczkach. Muszę jednak wspomnieć, że miasto to ma również dobre strony 🙂 Jedliśmy tam między innymi wyśmienitą pizzę z żółtymi pomidorkami spod Wezuwiusza. Być może warto byłoby tam jeszcze kiedyś wrócić, żeby zjeść ją ponownie. Mnie przypadły do gustu sklepy z lokalnymi przysmakami, choć w całym tym szaleństwie dość trudno było zrobić porządne zakupy.
Nie było nam żal odjeżdżać. Uznaliśmy, że jeden niepełny dzień w Neapolu w zupełności nam wystarczy. Z nadzieję ruszyliśmy do Pompejów i tym razem nie zawiedliśmy się. Miejsce bardzo ciekawe dla nas wszystkich, dobre do kilkugodzinnego spaceru oraz idealne do zdjęć, zwłaszcza poza sezonem. Resztę opowiem już zdjęciami (o Neapolu musiałam się trochę rozpisać, bo przywiozłam stamtąd zaledwie trzy zdjęcia, w tym dwa zrobione telefonem). Oto i Pompeje:
W.