Lisbon Story (i okolice)
On
O Portugalii zaczęłam marzyć, kiedy po raz pierwszy usłyszałam fado (czyli jedyny w swoim rodzaju portugalski gatunek muzyczny) w filmie „Lisbon Story„. Trudno mi uwierzyć, że było to ponad 20 lat temu! Mimo tego pamiętam jak dziś seans w lubelskim kinie „Bajka” i przepiękną muzykę zespołu Madredeus towarzyszącą całej historii. Dość szybko udało mi się zdobyć ich kasetę, na podróż do Portugalii musiałam jednak trochę poczekać.
Osiem lat temu udało nam się wyruszyć w tę jedną z moich wymarzonych podróży (pozostałe to Stany oraz Szkocja, ale o tym innym razem). Jeszcze bez dzieci, więc na zdjęciach znacznie więcej widoków, detali i architektury. Trochę nas, ale symbolicznie. Ponieważ minął już kawał czasu, nie opowiem Ci dokładnie, co jest na tych zdjęciach 🙂 Przyznam, że miałabym z tym problem też wcześniej, bo do podróży podchodzę bardziej na luzie, emocjonalnie i twórczo niż intelektualnie. Czasem zerknę do przewodnika, ale rzadko coś zapamiętuję poza ogólnym wrażeniem z konkretnego miejsca i wyrywkowymi wspomnieniami uwiecznionymi na zdjęciach. Jeśli zapragniesz odwiedzić Portugalię, tak jak ja przed laty, to z pewnością i tak kupisz sobie przewodnik. Dlatego w pełni rozgrzeszona przystąpię do pokazania Ci tego, co mnie najbardziej urzekło.
1. Lizbona – punkt obowiązkowy w czasie podróży po Portugalii! Miasto zachwyca na każdym kroku świetną, niepowtarzalną atmosferą oraz pięknymi widokami. I choć z daleka prezentuje się znakomicie, zdecydowanie więcej czasu poświęciłam na przyglądanie się z bliska i poszukiwanie ciekawych motywów, których w Lizbonie nie brakuje.
Jeśli zechcesz pokazać spory kawałek miasta lub inny widok, przygotuj obiektyw szerokokątny. Zdjęcie poniżej zrobiłam obiektywem 24 mm. Warto mieć filtr polaryzacyjny, żeby uzyskać ładne niebo. Możliwe, że ja tutaj nie miałam, bo musiałam później co nieco poprawić.
W czasie spaceru po mieście rozglądaj się uważnie i wychwytuj ciekawe rzeczy. Mi wpadły w oko bardzo różne, nawet drewniany nóż do masła z Ikei 🙂 Widzisz?
Jeśli zechcesz uwiecznić coś bardzo znanego i pokazywanego w każdym przewodniku, spróbuj zrobić to po swojemu, znajdź nietypowy punkt widzenia, żeby Twoje zdjęcie było wyjątkowe. Ja tak ujęłam windę Św. Justyny, którą polubiłam dopiero z bliska.
Lizbona to nie tylko Alfama (najstarsza dzielnica miasta, którą absolutnie trzeba zobaczyć i poczuć), ale też na przykład Belém, leżące na przedmieściach miasta. Podobno urzęduje tam prezydent Portugalii.
2. Algarve – po intensywnym zwiedzaniu Lizbony warto wyruszyć na południe i powygrzewać się na słońcu. Ja co prawda za bardzo przysmażyłam się pierwszego dnia i nie bardzo miałam na to ochotę, ale rozsądny człowiek raczej pomyśli o mocnym filtrze w odpowiednim momencie i później może korzystać z wszystkiego, co ten piękny region ma do zaoferowania.
A ma na przykład wspaniałe, malownicze plaże i cudowny, dziki ocean. A w oceanie wielkie ryby! Udało mi się złapać w kadr jedną taką wraz z nowym właścicielem, a to u mnie rzadkość, bo nie lubię zaczepiać obcych.
Algarve to też urocze miasteczka, które aż się proszą o zdjęcia. W takich miejscach możliwości fotografowania jest wiele. Dla mnie najważniejsze jest światło, więc lubię się szwendać w czasie złotej godziny. Wtedy sprawa jest łatwa. Jeśli jednak trafiam do cudownego miasteczka w mniej korzystnej porze, muszę się bardziej napracować. Zdjęcie poniżej wyczekałam. Najpierw zobaczyłam idealny (wg mojego oka) kadr, ale odczekałam, aż w przejściu pojawi się postać i dopiero wtedy go zapisałam. Właściwie mogłam odjechać z Portugalii tylko z tym jednym zdjęciem i byłabym równie zadowolona. Czy to już samozachwyt :)?
Co tam Portugalia! Tak wyglądaliśmy my! To były czasy, kiedy zamiast pieluch i żarcia można było nosić statyw i przez pół dnia pozować 😉
Przekonałam Cię choć trochę do odwiedzenia Portugalii?
W.