Aparat to nie wszystko, czyli jak mądrze wybrać dodatkowe akcesoria
OnZakładam, że jakiś aparat już posiadasz, jeśli choć czasem robisz zdjęcia swojej rodzinie. Zwykle w aparacie jest też obiektyw, więc póki co pomijam ten temat (choć wkrótce na pewno opiszę jaki obiektyw, do czego i dla kogo będzie najlepszy). Przechodzę natomiast do szybkiego wyliczenia dodatkowego sprzętu i akcesoriów, które warto mieć. W zasadzie mogłabym już tu skończyć, bo świetne zdjęcia możesz zrobić samym aparatem (choć warto wybrać odpowiedni dla siebie aparat). Jeśli jednak Twoje ambicje sięgają wyżej i masz ochotę poeksperymentować, rozważ zakup poniższych gadżetów.
1. Statyw – do niedawna był to mój wierny towarzysz każdych wakacji. Dzięki niemu mogłam być w kadrze, a aparat w czasie robienia zdjęcia stał bezpiecznie. Mogłam też robić zdjęcia z długim czasem naświetlenia, takie, w których duża głębia ostrości miała znaczenie. Da się czasami zrobić to w inny sposób, np. postawić aparat na murze, skale czy ławce. To jednak znacznie ogranicza, bo zdjęcie możesz zrobić tylko tam, gdzie to podparcie rzeczywiście jest. Jest to też dość ryzykowne, zwłaszcza przy nierównej powierzchni czy silnym wietrze. Ale na pewno można i tak. Minusem noszenia statywu jest oczywiście duże obciążenie. Przy małych dzieciach problem staje się jeszcze większy, bo tobołków robi się ogrom. Dobrym rozwiązaniem jest wyjmowanie statywu tylko na czas zaplanowanych „sesji”, kiedy wiesz dokładnie gdzie i kiedy chcesz zrobić zdjęcia całej swojej rodzinie, łącznie z Tobą. Kilka takich zdjęć na cały wyjazd w zupełności wystarczy. Ja używam statywu Velbon. Jak dotąd dobrze się sprawdza nawet w trudnych warunkach. Gdybym chciała wydać więcej, z pewnością wybrałabym Manfrotto.
2. Pilot lub wężyk spustowy – służą do zdalnego wyzwalania migawki, czyli zrobienia zdjęcia 🙂 Od wielu lat używam pilota, nie wiedziałam nawet, że wężyki spustowe wciąż są do kupienia. Drugi raz wybrałabym to samo. Jeśli już robić zdjęcia zdalnie, to bez dodatkowych kabli. Tobie radzę to samo. Sprawdź jednak jakie możliwości ma Twój aparat i to, czy jest możliwość zdalnego wyzwalania. Kiedy już zakupisz ten drobny, ale za to bardzo przydatny kawałek plastiku, postaw aparat na statywie lub twardej powierzchni, ustaw się razem z rodziną i działaj. Jeśli jednak się nie zdecydujesz, są też inne rozwiązania, jak w każdym przypadku. Kiedy zapomnę swojego pilota lub nagle padnie w nim bateria, włączam samowyzwalacz na 10 sekund i efekt mam podobny, ja jestem tylko trochę bardziej zmęczona na zdjęciu, bo czasem muszę biegać kilka razy, aż wszyscy jednocześnie dobrze wyjdą na zdjęciu.
3. Filtr UV – najbardziej podstawowy filtr na obiektyw, którego używam głównie po to, żeby go chronił. Po kilku latach można docenić jego rolę widząc ilość rys na szkle.
4. Filtr polaryzacyjny kołowy – mój absolutny faworyt spośród wszystkich wymienionych tutaj akcesoriów. To dzięki niemu niebo jest pięknie niebieskie, szyby przestają odbijać światło (więc widać wszystko, co znajduje się za nimi), a woda staje się przezroczysta. Od długiego czasu nie rozstaję się z tym filtrem podczas wyjazdów rodzinnych, a gdy zdarzy się, że zapomnę, bardzo cierpię. Z ręką na sercu polecam filtry Marumi!
5. Blenda – z tej listy to chyba najmniej potrzebny gadżet jeśli chodzi o zdjęcia rodzinne, zwłaszcza te robione w podróży. Z pewnością nie jest konieczny, ale efekty jakie uzyskasz mogą Cię bardzo zaskoczyć. Powinnam napisać choć słowo, czym jest ta tajemnicza blenda… Otóż jest to płaszczyzna, która odbija światło (srebrna, biała), ociepla obiekt (złota), pochłania światło (czarna), bądź rozprasza (biała wykonana z przepuszczalnego materiału). W zależności od pożądanego efektu, używa się jednej z nich. Dobrze jest kupić blendę 5w1, która zaspokoi wszystkie te potrzeby. Do wyboru są różne kształty (owalne, okrągłe, trójkątne), niektóre z rączką ułatwiającą trzymanie, inne bez. Niezależnie od rozmiaru (a zakres jest dość spory), blendy da się złożyć do małego kółka, więc noszenie nawet w czasie wakacji nie powinno być dla Ciebie problemem. Zanim jednak podejmiesz decyzję o zakupie, pomyśl czy faktycznie jej potrzebujesz i czy masz na tyle silną motywację, żeby z blendy korzystać. Ja wielokrotnie miałam, ale w pewnym momencie odpuściłam. Teraz zdarza mi się używać tylko w czasie zaplanowanych sesji własnych dzieci (w pracy zawodowej jest ona przydatna znacznie częściej).
Dorzucisz do tego coś jeszcze?
W.