Toskania – moja miłość
On
Nadszedł czas na przywołanie wspomnień z Toskanii! Zacznę od tego, że nasza pierwsza wspólna (jeszcze bez dzieci) podróż do Włoch odbyła się pod wpływem mocnych nacisków głównego organizatora. Ja byłam bardzo niechętna, bo moje pierwsze doświadczenia ze słoneczną Italią to żar z nieba, gorący namiot i totalne pustkowie gdzieś na Półwyspie Gargano. Sądziłam, że Włochy nie oferują wiele więcej 🙂 Jakież było moje zdziwienie, kiedy wybraliśmy się tam własnym samochodem i zwiedzaliśmy na co mieliśmy ochotę. Okazało się, że jeździć po tym pięknym kraju można bez końca i zawsze jest coś jeszcze do zobaczenia. Jednak to Toskania najbardziej nas w sobie rozkochała. Tam też zrewidowałam swoje przekonania oparte chyba głównie na filmach, ewentualnie przypadkowych zdjęciach z internetu.
Dowiedziałam się na przykład, że Toskania leży nad morzem (o czym nie miałam pojęcia :)) i można tam znaleźć sporo pięknych plaż. Na jedną z nich wybrałam się ze statywem i takie oto dzieło uczyniłam. Nad moim biurkiem wisi w wersji czarno-białej i w kwadracie, Wam prezentuję w wersji oryginalnej.
Dużo czasu i energii poświęciłam na fotografowanie architektury, najczęściej elementów starych budowli w pięknych średniowiecznych miasteczkach, które w Toskanii pojawiają się niemal na każdej większej górce. Ponieważ podczas pierwszych włoskich wakacji nie chodziło nam między nogami jeszcze żadne małe dziecko, mogłam się skoncentrować jedynie na poszukiwaniu dobrych kadrów. Szukałam również odpowiedniego światła, najczęściej w „złotej godzinie”, kiedy to wiele z tych rozpadających się budowli nabiera wyjątkowego uroku. Nie obyło się nawet bez drobnej kontuzji podczas jednego z leśnych biegów pod sporą górkę, aby złapać ostatnie promienie słońca. Ale myślę, że się opłaciło.
W Toskanii jest tak spokojnie i błogo, że nawet zapragnęłam bliższego kontaktu z naturą 🙂 Oczywiście też w promieniach prawie zachodzącego słońca.
Nie da się jednak zwiedzić wszystkich atrakcji w najlepszych godzinach, wiele miasteczek odwiedziliśmy w środku dnia, kiedy nie dość, że światło bywa takie sobie, to jeszcze sił brak w ogromnym upale. Zwykle staram się mimo wszystko cokolwiek zrobić, bo materiał z wakacji musi być!
Na koniec, choć może trzeba było od tego zacząć, Toskania to również winnice i pyszne wino, może nawet najpyszniejsze. Poza piciem tegoż, cokolwiek również zapisałam w aparacie.
Jeśli zastanawiasz się, gdzie się podział człowiek na moich zdjęciach, z radością informuję, że ten post traktuję jako wstęp do większej opowieści o Toskanii i innych miejscach we Włoszech. Szczerze, to nie wiedziałam, jak to ugryźć, bo zdjęć ogrom. Trzeba było od czegoś zacząć. Kolejne posty to już pewnie tylko dzieci, dzieci i mąż 🙂
W.
1 Comment